Olga Pawluk
Ostatni wieczór w Sackim ogrodzie
Ostatni wieczór . Ogród Sacki.
Fontana po deszczu miłczy.
Spacerowaliżmy wszędzie
I tutaj znów przyszli znienaćka.
Rozmowy u nas bez końca-
Jak by mówimy na zapas i wiemy
Od rana i do zachodu słońca
Zdążyć wszystko omówić chcemy.
Miłczeć też fajnie ,kiedy obok jesteś
Siedzieć na ławeczce,
Miłczeć albo marzyć-
W piękności jesteśmy.
Wszystko wiemy sami,
Nie potrzebujemy słów.
Dla czego bez potrzeby,
Rujnować bajkę snów.
Wiele wiemy z tego,
Co nie potrzebne znać.
A zmienić kierunek rzeki-
Wiemy,że nas nie stać.
Wiemy, że trzeba żyć dalej,
Tylko nie wiemy jak.
Trzeba to wszystko pojmować,
I trudno o tym rozmawiać.
Znów teraz jesteśmy tutaj.
Spacerowaliśmy wszędzie.
Ogród Sacki po deszczu,-
Taki jak tawszę będzie.
Nie potrzebujemy anturażu,
Bo bardzo dobrze nam we dwóch.
I Sacki ogród nam pasuje-
Bo razumiemy się bez słów.
I w naszę czasy progmatyzmu,-
Być może liryki nie trzeba,
Ale, napewno, wszyscy chcemy
Miłości i błagosławieństwa nieba.
Byli inni przede mną. Przyjdą inni po mnie,
abowiem życie wiekuiste, a śmierć płonna.
Wszystko jaj sen wariata śniony nieprzytomnie-
serwus,madonna.”
(„Serwus, madonna”K.I. Gałczyński)
Miałam sen
Atmosfera była twoja
Dwie syłwetki zakochanych-
-Jedni jak pierst.
Projekcja Cebie
Projekcja mnie.....
Po raz pierwszy byłam u ciebie
Spoczaste wieży widzałam przez okno.
Jesteśmy małomówni ,ale zdaje się ,że w całym świecie
Zakochany sami-
Projekcja Ciebie
Projekcia mnie.....
Oglądamy twoje ulubione rzeczy.
Niewiele ich.
Na grzebieniach książek palcy moi.
Obejrzenie zdięć trwało jakiś czas.
Naprawdę jesteśmy sami w całym świecie-
Projekcja Ciebie
Projekcja mnie......
Cicho gra muzyka jazzowa.
Za oknem dzień deszczowy,
Siedzimy za twoim biurkiem,
Ale wydaje się ,że to tylko
Projekcja Cibie
Projekcja mnie......
Czciałabym teraz obudzić się
Od dzwięku telefonicznego,
Twój głos usłyszeć nie przez sen,
Spacerować razem po twoim ulubionym uliczkam
Na przekór zasadam spuścić się ze sna w życie-
Projekcja Ciebie
Projekcja mnie.........
Wieczór w Warszawie
Jazz na Starówce brzmiał
zbierał wszystkich chętnych.
Stojaliśmy w tłumie ludzi
Dźwięki jazzowe słuchając.
„Zygmund” z góry patrzył w zmroku,
światło latarni migotało,
motyle lecieli na świat
i tańczyli wspaniale.
Chcę stopić się w tym,
ale to bezsensownie,
bo jestem pragmatem,
a to chyba źle?
Dzwięk jazzu plac pełni,
kołyszą się ludzi rytmicznie,
ten kraj jest daleko, i to dramatycznie,
od tego , gdzie będę już jutro.
Fantazja luster - głębia ich wymowna,
Surrealizm światów - abstrakcja miłości,
I oprawa mistrza - nadzwyczaj kunsztowna
Ilebyś nie patrzył - bezdenne przepaści.
Tam są blaski świec, kandelabrów cienie,
Tam promień słoneczny tęczowo wykwita,
Tam cylindrów, bokobrodów jest wspomnienie,
I bankiety i bale w czar epok spowite.
Zwierciadeł światy w legendach spisane
Proroctwa, wróżby z różnych świata stron,
Ileż to baśni o nich powiedziano,
Wszystkie podobne, jak do dłoni dłoń.
Lustrzane byty - prawdy odwrócenia,
reguły własne, w nich gwiezdne zaświaty,
Kosmiczna podróż w zagadkę stworzenia,
I losów ludzkich obraz przebogaty.
Inne emocje dają lustra nowe,
Wiele przed nimi do zapamiętania,
Jakże przyjemne formy ich awangardowe,
Zapis obrazów w ich pustkę się wchłania.
Kropla po kropli obraz się tu wpisze
Aksamity nocy i świetlistość słońca,
Krzykliwe barwy odnajdą tu ciszę,
I projekcje zdarzeń będą żyć bez końca.
Kto jest w stanie pojąć luster tajemnicę,
Cieniutkie i kruche srebrzyste kryształy,
Głębia pamiętania - jest to wbrew fizyce,
I światy, i wieki w srebrze się schowały.
Stare foto
Ciągle oglądam twoe foto
I na pamięć wszystko wiem-
Gdzie twój uśmiech raptem będzie, gdzie słoneczną masz ty twarz,
A gdzie smutek w oczach masz
Opalony piesz kawę,
Pod palęcym słońcem gdzieś,
Obok palmy piasek biały,
Mnie oczami mówisz : „Cześć!”
Widzę: śmieje się oczami,
Widzę: „oczko” puszczaż mnie...
Gdześ tam ulice Cwebeka,
Gdzieś tam Łondyn, gdzieś Madryd.....
Widzę lampkę wina trzymasz,
Wiem, że myślisz obo mnie,
„Skol” ode mnie ty otrzymasz
I fantazji w moim śnie.
Jesteś bardzo zamyślony,
Teraz nie wiem co tu gra.
Myśli chodzą horyzontem
I to długo-długo trwa.
Nie wiem o czym myśli twoji...
Może zgadnie? Kto to wie?
Nie chcę robić ja wysiłków:
Co prywtne, to nie moje.
My odczucia swoje mamy,
Nie potrzebne nawet słowa.
Choczaż losu my nie znamy,
Jest odległość,- o tym mowa.
Korzenia
Kraj tumanów i mgły,
Kraj gotyków i śniegów,
Lasów, błota, komarów.....
Kocham Ciebie.....
Przysmak morza i piasek,
Pieśni dzwonów ja kocham....
Co to znaczy dla mnie,
Wie tylko Chrystus w niebie....
Swoję korzenia pozostają
Urywkami legend,
Portretami, listami, pergamentami,
Starodawnymi dokumentami....
Utrzymywam to
Dla Ciebie......
Honor Litwinów i krew szlachetska,
Step ukraińska i Grzeków śpiew,
Losem mistycznym i fantastycznym
Wiele wszystkiego skrzyżowało się.....
Jestem to ja i Los to mój,
Niewiem jego zachcianek,
Kiedyś z pokorą, kiedyś buntuję,
Rozpuszczam się w nim i przyjmuje.
Przez życie niosę,
Co zmogłam znaleść,
Zbiór ten dla mnie bezcenny
Oddam temu kto potrzebuje
Skarb ten zebrany przez ze mnie.
Modlitwa
O Boże mój, o Panno z Pann Maryje!
Ja nie znam słów modlitwy, ale modlę się
za siebie i za tych, kto modlitwy nie zna,
ale zwracają się do Ciebie i Ciebie wychwalają,
obrony może proszą,
I przez lzy błagają,
ratunek dać głupcowi czy bezczelnego wybaczyć,
dać im rozum i miłość dla bliżniego
I komuś dać spotkania z tymi kto daleko,
dla chorych zdrowia i spokoju duszy
dla tych kto potrzebuje.
I choczaż mówią nam, że daje Bóg
nie to,co wszyscy proszą,
że Bóg sam wie, Co trzeba dla nas dać,
dla tego mądrość Boga ludzi wznoszą,
że od nich nie odwrócił się
i uratował wiele raz.
Łeba.Wydmy
Białe piaski zjadają las
Białę piaski wznoszą się do nieba.
Smak słony wiatra,
Na zębach piasek.
Szum daleki morza
Wiatr bije w skronie.
W mirażu szczątki
Starych okrętów.
Smutne motywy
Morza północnego.
Zawichurą,zakręcą
Wikinga i Esta,
Guna i Germana,
Na ruchomych wydmach
Odurzeniem dźwięków.
Tutaj walka przyrody
Potknął się- zgiń!
I nikt nie zmoże
Wytrzymać pojedyńczo.
Niby to Sachara:
Góry z piasku,
Ale morze stalowego koloru
Widać z góry.
W szarej mgiełce chwiejnej,
Z mewami w dali,
Z martwymi drzewami
Gdzieś z przodu.
Gdy to zobaczyłeś,
To-nieustać ci:
Takie to odczucie
Chcesz przekazać pędzlem.
Pazdziernik 2006. Łeba.Polska